Drzewa nie dają już rady. Duszą się, bo nie są w stanie pochłaniać całego dwutlenku węgla

Od rewolucji przemysłowej człowiek emituje do atmosfery coraz więcej gazów cieplarnianych. Wraz z rozwojem przemysłu i upowszechniania się nowych technologii, poziom emisji gazów cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla, bezustannie rósł. Przez długi czas nie zwracano na to absolutnie żadnej uwagi. Owszem, wykorzystując coraz więcej paliw kopalnych, emitowaliśmy coraz więcej CO2 do atmosfery, ale przecież mamy drzewa i krzewy, które ten dwutlenek węgla pochłaniają i w procesie fotosyntezy zamieniają na tlen. Lasów na świecie było pod dostatkiem, a w razie czego zawsze można było posadzić nowe drzewa, aby oczyścić się z zarzutu szkodzenia środowisku.
Las w Afryce – zdjęcie poglądowe /Fot. African Conservation Foundation

Las w Afryce – zdjęcie poglądowe /Fot. African Conservation Foundation

Problem jednak w tym, że drzewa i krzewy całego świata wcale nie są rozwiązaniem problemu gazów cieplarnianych. Obecnie człowiek emituje znacznie więcej dwutlenku węgla, niż rośliny są w stanie wchłonąć. Bilans zatem jest bardzo zaburzony, a średnie temperatury na świecie bezustannie rosną. O ile jeszcze dwie, trzy dekady temu, katastrofa klimatyczna majaczyła jedynie na horyzoncie, jako problem, który nasze pokolenie stwarza ludziom, którzy będą żyli na przełomie XXI/XXII wieku, o tyle teraz wiemy już, że byliśmy optymistami.

Czytaj także: Zieleń koi nerwy, ale tego, co robią drzewa się nie spodziewaliśmy. Skala zjawiska zdumiewa

Katastrofa klimatyczna w ciągu dwudziestu lat stała się faktem. Na powierzchni Ziemi pojawiają się miejsca, w których w pewnych okresach roku po prostu nie da się żyć ze względu na długo utrzymujące się ekstremalne temperatury, a z roku na rok mamy do czynienia z najcieplejszymi latami, zimami i poszczególnymi miesiącami. Wiemy, że 2023 rok był najcieplejszym w historii pomiarów, a już teraz naukowcy zakładają, że 2024 rok go przebije.

Drzewa mają już dość. Przestaną nam pomagać

W najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Proceedings of the National Academy of Sciences naukowcy pracujący pod kierownictwem Maxa Lloyda z Uniwersytetu Penn State dowodzą, że w suchym i gorącym klimacie okołorównikowym drzewa nie tylko nie są w stanie wchłonąć już większej ilości dwutlenku węgla, ale wręcz zaczynają go uwalniać do atmosfery.

To katastrofalna sytuacja, bowiem okazuje się, że drzewa, które miały nam pomagać, mogą stać się kolejnym źródłem dwutlenku węgla, który będzie wtłaczany do atmosfery, a więc zahamowanie zmian klimatycznych może być jeszcze trudniejsze, niż nam się dotąd wydawało.

Ogólnie przyjmuje się, że roślinność na powierzchni Ziemi pochłania około 25 proc. dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery przez przemysł. Nigdy zatem nie były one wystarczającym środkiem zaradczym. Teraz jednak okazuje się, że wartość ta zacznie znacząco spadać, gdy drzewa znajdujące się na coraz większym obszarze Ziemi — tam, gdzie jest gorąco i sucho — przestaną pełnić swoją funkcję i zamiast pochłaniać CO2 w procesie fotosyntezy, zaczną go wydychać w procesie fotooddychania.

Czytaj także: Drzewa ze sobą rozmawiają? W lasach funkcjonują ukryte sieci z udziałem grzybów

W swoich badaniach naukowcu przeanalizowali próbki drzew z różnych miejsc na powierzchni Ziemi. To właśnie ta analiza wykazała, że w cieplejszym i suchszym klimacie drzewa emitują dwa razy więcej dwutlenku węgla z powrotem do atmosfery niż na obszarach o klimacie chłodnym i wilgotnym.

Problem w tym, że jeżeli drzewa będą emitowały więcej CO2 do atmosfery, to klimat gorący i suchy będzie pojawiał się na nowych obszarach, co będzie wiązało się z jeszcze większą emisją CO2 przez rosnące tam drzewa.

Otwartym pozostaje pytanie o to, czy jesteśmy jeszcze w stanie zatrzymać tę samonapędzającą się katastrofę. Z drugiej strony, nie ma co czekać na odpowiedź, bowiem jeżeli nie zaczniemy działać już teraz, to pewność wystąpienia katastrofy stanie się stuprocentowa.